Święta Bożego Narodzenia tuż tuż, pierniczki pewnie już gotowe, prezenty zapakowane, a choinka czeka na strojenie. Ten czas powinien być wyjątkowy – nawet jeśli miniony rok nie zawsze dawał radość i pełnię szczęścia. Bez względu na to, czy przy wigilijnym stole zabraknie bliskiej osoby czy za nami kilka koszmarnych porażek i trudnych chwil, warto zrobić wszystko, aby tegoroczne Święta kojarzyły się jak najlepiej. Jak to zrobić? Świąteczne tradycje to idealny sposób na dodanie do tych dni wiem, czy mieliście choć jeden taki moment w życiu, kiedy celebrowanie jakiegokolwiek dnia w roku straciło swój blask. Miało być tak pięknie, a było zwyczajnie, może nawet nudno. Nic wyjątkowego. Często jest tak, że w szale przygotowań (np. przedświątecznych), zupełnie zapominamy o cieszeniu się chwilą. Biegamy od sklepu do sklepu, pierzemy firanki, robimy własne ozdoby i pakujemy prezenty – a magii wciąż nie ma. Tradycje to opcja last minute na wyjątkowe święta. Przygotowałam dla Was listę pomysłów, którą warto wprowadzić w życie – po to, aby Święta były nie tylko czasem budowania bliskości, ale i odpoczynku, radości i Sesja zdjęciowaTutaj już nie ma wymówek – w tym czasie ubieramy się bardzo ładnie, staramy się wyglądać odświętnie i spędzamy czas z bliskimi, których często nie spotykamy w ciągu roku. To czas na domowe sesje zdjęciowe. Opcji jest bardzo dużo: tematyczne zdjęcia (np. co roku z domowymi pierniczkami, w świątecznych kolorach), zdjęcia w konkretnej pozie (np. rodzeństwo od najstarszego do najmłodszego), sesja małżeńska (bez dzieci!), sesja dziecięca – przy choince, z bałwankiem, z prezentami; sesja rodzeństwa – w czapkach mikołaja, w przebraniach. Warto zadbać o to, aby zdjęcia były dobrej jakości – przyda się dobre światło i ładna aranżacja tym roku sesję zdjęciową planuję na wigilijne południe – mamy prawie wszystko przygotowane. Mam dla moich maluchów odświętne stroje, w których wystąpią na kolacji. Zależy mi też na tym, aby mój brat znalazł chwilę na zrobienie mojemu M i mnie wspólnego zdjęcia – nie mamy takich prawie w ogóle. 2. Kolorowanie obrazka bożonarodzeniowego i dodanie go do rodzinnych jest terapeutyczne – podobno przypomina medytację, niweluje stres i działa na kreatywność. Każda wymówka jest dobra, żeby sięgnąć kredki i kartkę papieru! Można też, zupełnie dodatkowo, uznać, że kolorowanie to po prostu rodzinna TRADYCJA, zaprosić bliskich do stołu i spędzić razem czas. Jeśli macie dzieci, możecie w ten sposób stworzyć śliczną pamiątkę twórczości maluchów – dzieci udoskonalają swoją technikę z biegiem lat, są lepsze w kolorowaniu, ładniej rysują, po prostu się twórczo zmieniają 🙂 Z roku na rok zobaczycie kolosalne maluchy kochają kolorowanki, dlatego już się cieszę na bożonarodzeniowy wieczór – nawet małe dziecko może stworzyć coś na pamiątkę świąt. Kolorowanki tematyczne można ściągnąć z wielu miejsc (np. tutaj), kupić w sklepie lub znaleźć na pintereście (szukaj:christmas coloring page). Zasada jest prosta: każdy członek rodziny dostaje swoją kartkę. Bonus? Czas BEZ Wieczór w piżamach świątecznych lub świątecznych sweterkachJeśli ma pojawić się magia świąt, warto zadbać o to, aby ten czas był po prostu inny niż pozostałe dni w roku. Jednym ze wspaniałych sposobów na wyjątkowe przeżycie tych dni jest spędzenie czasu tak beztroskiego, jak tylko to możliwe. Jeśli tylko możecie sobie na to pozwolić, zróbcie coś szalonego – znajdźcie dla siebie jeden z tych okropnych świątecznych sweterków, przygotujcie takie dla bliskich. Załóżcie je w Święta i spędźcie czas na zupełnym luzie. Zachęcam do przygotowania pysznych przekąsek i gorącej czekolady z sweterki świąteczne są już u nas mocną tradycją! Niestety na razie to dzieci były tak wystrojone, a my jakimś cudem znów o nich zapomnieliśmy. Ale nawet jeśli tylko maluchy będą w sweterkach, będzie rzeczywiście odświętnie 🙂4. Oglądanie świątecznego filmuNie jestem wielką fanką filmów – oglądam raczej te z listy „filmy psychologiczne” 😉 Święta są jednak czasem spokoju, beztroski i luzu, dlatego warto któryś z wieczorów przeznaczyć na odstresowywanie się przy świątecznym filmie. Zasada jest jedna: film o świętach. Druga kwestia: popkorn (w sklepach można znaleźć piękne tekturowe pudełeczka do złożenia), gorąca czekolada, wino lub piwo, wielki koc, światełka w tym roku nie mam bladego pojęcia, co można obejrzeć w te święta. Kevin odpada – wydaje mi się, że znam go na pamięć. Możecie mi coś polecić?5. Świąteczne śniadanieWigilia to standard – przygotowujemy się do niej całymi tygodniami. Dobrze byłoby, aby ta podniosła atmosfera nie zniknęła w kolejne dni i nie zamieniła się w siedzenie za stołem i pożeranie z nudów czegokolwiek. Idealnym pomysłem jest rozpoczęcie świątecznego dnia wyjątkowym, rodzinnym śniadaniem – z muzyką w tle, czymś pysznym do zjedzenia (wyjątkowo przygotowanym na ten moment). Tak chyba robi się wspomnienia?Zabieram do rodziców wielki słoik z syropem klonowym – mam zamiar przygotować całe mnóstwo placuszków racuszków z jabłkami i cynamonem. Dodam do kominka zapachowego olejek korzenny, puszczę świąteczną muzykę i zaproszę wszystkich do stołu. Taka świąteczna tradycja byłaby cudowna – w Boże Narodzenie zawsze placuszki racuszki z syropem Czytanie świątecznej historii (np. w Biblii)Dla wielu z nas Święta to czas rodzinny, dla innych to też bardzo religijny czas. Warto zatem zadbać o to, dlaczego spotykamy się przy świątecznym stole w tym czasie. Historia biblijna czy opowieść zaczerpnięta ze świątecznej książki to sposób na dodanie do świątecznej bieganiny odrobiny znaczenia. Małe dzieci chętnie wysłuchają historii, którą przedstawia np. Emilie Beaumont, starsze pewnie zechcą poznać więcej szczegółów. A dorośli? Raz jeszcze zatrzymają się w tym roku staramy się jeszcze bardziej zadbać o świąteczny klimat i oprócz standardowych opowieści, dodajemy do naszej tradycji cudną książkę „List od…”, która jest nie tylko piękną opowieścią. Dzięki niej na wielu oddziałach dziecięcych w całej Polsce powstaną Biblioteki Małego Pacjenta. Bardzo Was zachęcam do udziału w tej akcji. Całkowity zysk związany ze sprzedażą tej książki zostanie przekazany na ten cel. 7. Świąteczna playlistaBez muzyki ani rusz! Oprócz kolęd, które pięknie śpiewamy w gronie rodzinnym, warto zadbać o stworzenie playlisty na czas przygotowań, dekorowania domu czy ostatnich poprawek przed Świętami. W kolejne dni muzyka może cicho nam towarzyszyć lub głośno nadawać rytm lubię muzykę z dawnych lat – dla mnie świąteczny klimat najbardziej jest wyczuwalny przy piosenkach Earthy Kitt, Deana Martina i Franka Sinatry. Stworzyłam dla nas playlistę, która będzie nam grała przez całe Święta – oczywiście nie zabrakło na niej standardu jak „All I want for Christmas”.8. Pomoc dziecku w potrzebieCzas świąt dedykowany jest dziecku – chodzi przecież o małego Jezuska, który się narodził. Chodzi o dzieci – na całym świecie, w naszym rodzinnym mieście czy na osiedlu. Choć chcemy dbać o siebie i bliskim w tym czasie, warto na chwilę spojrzeć poza swój świąteczny dom i zadbać o szczęście dziecka w potrzebie. Sposobów może być wiele – od pomocy online (np. datek na wsparcie konkretnej osoby) po wolontariat. Warto upewnić się, że nasze własne dzieci dostrzegają, że w święta nie zajmujemy się tylko własnymi prezentami, ale i obdarowywaniem innych ludzi – rzeczami, ciepłem, dobrocią. Może to czas na oddanie części swoich zabawek – tych wciąż w dobrym stanie?W czasie tak radosnych świąt chcemy zapomnieć o niedobrym świecie – oczywiście. Zamiast jednak tak egoistycznego podejścia, można poszukać sposobów na pomaganie dzieciom. Szukamy też sposobów na pomoc dzieciom, które przebywają w najbliższych nam domach dziecka – ten czas powinien być dla nich jak Całusy pod jemiołąUważam, że każdy pretekst do całowania się jest dobry. Trzeba zatem jak najszybciej znaleźć jemiołę, zawiesić ją w najwygodniejszym miejscu i przystąpić do akcji. Zacznijmy od małżeństw – co najmniej kilkanaście całusów w ciągu dnia to absolutna konieczność (zachęcam szczególnie wtedy, gdy zaczyna się prawdziwie włoska kłótnia lub zaczyna panować niewyobrażalny chłód). Na buziaki zasługują dzieci, mama, tata, brat – bez względu na to, co działo się w minionych chwilę biegnę po naszą jemiołę – dzisiaj wyjeżdżamy na Święta do moich rodziców, więc to ostatnia okazja. Chcę w tym roku zawiesić maleńkie gałązki jemioły nad łóżeczkami naszych dzieci po to, aby wycałować je za wszystkie czasy w te Czas na oglądanie choinki i świątecznych światełekKiedy tylko skończy się szał przygotowań, koniecznie trzeba zobaczyć efekty swojej pracy. Właśnie wtedy wyłączamy telewizor, wstajemy zza stołu i siadamy przy choince z czymś ciepłym do picia. Ta chwila może trwać krótko, a może też stać się momentem do zwierzeń i przegadania całego wieczoru. Może małżeńskie planowanie następnego roku? Może podziwianie światełek z maluszkiem, na którego się czekało tak długo?W domu moich rodziców choinka stoi przy schodach – to chyba dla nas idealne miejsce. Już widzę nas (mojego brata, M. i mnie) w wigilijny wieczór z grzanym winem w rękach. Chcę też pooglądać światełka z dziećmi – z każdym osobno. Takie rzeczy chcę wspominać w przyszłości. Na starość 😉11. Bombka dla dzidziusiaTradycją świąteczną może być też kolekcjonowanie bardzo wyjątkowych rzeczy – bombek. Oprócz standardowych rzeczy zawieszanych na choince, pojawiają się też ozdoby, które mają przypominać o wyjątkowych chwilach dzieci. Można co roku kupować nową bombkę dla dziecka lub mieć tylko tę z pierwszych w życiu moja ulubiona świąteczna tradycja, którą cieszymy się od pierwszych Świąt naszej nastarszej córki. Zwykle unikam zbierania rzeczy jednak to jest wyjątek tak uroczy, że cieszę się na te zakupy co roku. Jak na razie udało mi się zdobyć „bombkę” – parę łyżew (to dla Hany), jutro wybieram się po dwie pozostałe. Między innymi po pierwszą bombkę sądzicie o moich propozycjach? Macie ochotę na rozpoczęcie którejś z tych tradycji? Która byłaby dla Was najwspanialsza? Dajcie znać, jakie inne tradycje trzeba wprowadzić – te Święta będą u nas bardzo wyjątkowe!Miśka brnęła do przodu, jedynie potykając się o wszystkie pretensje, które mieli do niej matka, ojciec i starszy brat: dlaczego wybrała ogólniak, a nie technikum dające konkretny zawód, dlaczego studiuje dziennikarstwo, a nie coś, po czym mogłaby dobrze zarabiać, dlaczego nie wychodzi za mąż, skoro jej koleżanki już się
Żadna ława nie zastąpi stołu, przy którym do wspólnego posiłku może zasiąść cała rodzina. Bez stołu trudno mówić o prawdziwym domowym cieple. Stół będzie nawet w niebie. Dlatego precz z ławami, niech żyją stoły! Dawno, dawno temu w domu moich dziadków stał na środku pokoju potężny owalny stół — taki, jakich teraz się nie produkuje. Przy tym stole po rozsunięciu środkowej części mogły usiąść aż dwadzieścia cztery osoby. Na co dzień, gdy stół był złożony, dawał miejsce co najmniej osiemnastu. Jako małe dziecko bardziej interesowało mnie to, co było pod stołem — to tam kryło się ulubione miejsce zabaw moich i mojego brata. Stół przykryty był purpurową aksamitną tkaniną zwisającą do samej podłogi. Tworzyło to pod stołem mroczne, tajemnicze miejsce. Zakamarki pod blatem stołu służyły nam do chowania różnych skarbów dzieciństwa, a pozioma belka, łącząca przy podłodze potężne nogi stołu, stanowiła świetne miejsce do siedzenia. Bardzo lubiliśmy chować się tam i siedzieć cichutko, obserwując spod tkaniny poruszające się nogi naszych bliskich. Ten stół był centralnym miejscem domu. Dlaczego właśnie teraz postanowiłam napisać o stole? O jego znaczeniu w naszym życiu, w życiu rodziny? Ponieważ mam swoją teorię, która mówi, że to właśnie stół otoczony wianuszkiem krzeseł, a nie ława przed telewizorem, powinien zbierać rodzinę w jedno miejsce i że dom bez stołu, do którego można zasiąść, nie jest prawdziwym domem. W domach, w których zapanowała moda na niskie ławy, przy których siedzi się bokiem, z talerzem na kolanach, nie ma miejsca na rodzinne świętowanie, na rozmowę twarzą w twarz, na bliskość i połączenie rąk. Mamy grudzień — miesiąc, w którym chrześcijański świat przywołuje do publicznej świadomości fakt przyjścia na świat Zbawiciela, ucieleśnionego Boga, i na okres świąt zamyka biura, fabryki i sklepy, znajdując czas, by zasiąść do świątecznie udekorowanego stołu. W każdym kraju — zgodnie z jego obyczajami — wygląda to inaczej, ale wszędzie świadczy o tym, że ludzka potrzeba świętowania, zebrania się razem w jednym miejscu choćby na chwilę jest bardzo silna. Ucicha wtedy hałas supermarketów, znikają tłumy z ulic, zapalają się światła w domach i ludzie, którzy zwykle nie mają dla siebie czasu, zasiadają do stołu. Sięgają po telefony i dzwonią do tych, których oddzielają morza i oceany. By przez chwilę, choć przez tę ulotną chwilę znaleźć namiastkę intymności i bliskości, zagłuszyć bolesną samotność ukrytą w głębi serca. Bardzo potrzebujemy zasiadać do nakrytego stołu, spożywać razem posiłki i rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać… Szczególnie teraz, gdy żyjemy w tak strasznym przyspieszeniu, musimy znaleźć czas na wspólne świętowanie, na zapraszanie do naszego stołu przyjaciół, z którymi będziemy się dzielić tym, co mamy, którym powiemy o swoich uczuciach, często wstydliwie skrywanych. To rozmowa o tym, w co wierzymy, co czujemy i jaki mamy świat wartości, utworzy tak potrzebną bliskość z ludźmi karmionymi na co dzień zdawkowymi uprzejmościami i niewiele znaczącymi słowami. Właśnie okres grudniowych świąt i kończącego się roku jest świetną okazją do zacieśniania naszych więzi z rodzinami, przyjaciółmi i znajomymi, do pogłębionej refleksji o sensie i wartości naszego życia, za które Ktoś dwa tysiące lat temu oddał swoje życie. Może być także piękną okazją do otwarcia naszych domów, serc i połączenia rąk w modlitwie, do wspólnego przygotowania się na powrót naszego Pana — Jezusa Chrystusa. Barbara Niemczewska Skrót artykułu. Całość dostępna w elektronicznej wersji do nabycia tu: lub w wersji papierowej w dużych salonach Empik. Wyświetlenia: 1 169
9.1K views, 25 likes, 14 loves, 0 comments, 54 shares, Facebook Watch Videos from Zespół Szkół im. Wincentego Witosa w Janowie Lubelskim: Witam po raz kolejny! Dzisiaj zaproszę Was do Technikum Klasa 4 Nutka wpadła do fartuszka nuci kołysankę. I namawia wypij, wypij mleka pełną szklankę. Hopsa, hopsa , hopsasa tańczy na obrusie już nie wróci do śpiewnika ze mną zostać musi Hopsa, hopsa , hopsasa uśmiechnięta Nutka zna melodii chyba z tysiąc chociaż jest malutka Gdy wieczorem spać się kładę Nutka nieposłuszna Śmieszny nosek swójwystawia śmieje się z fartuszka. Dziś do szkoły ją zabiorę — straszy wiatr i plucha Usiądziemy wszyscy w kole żeby nutki słuchać Jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy. Co nam obca przemoc wzięła, szablą odbierzemy. Marsz, marsz Dąbrowski, z ziemi włoskiej do Polski. Za twoim przewodem złączym się z narodem. Przejdziem Wisłę, przejdziem Wartę, będziem Polakami. Dał nam przykład Bonaparte, Jak zwyciężać mamy. Jak Czarniecki do Poznania po szwedzkim zaborze, Dla ojczyzny ratowania wrócim się przez morze. Już tam ojciec do swej Basi mówi zapłakany - Słuchaj jeno, pono nasi biją w tarabany. Jeden klucz pomaga mi drzwi otworzyć raz, dwa, trzy A ja zeszyt pełen mam, kluczy dzięki którym gram. Bo klucz wiolinowy otwiera mi do dźwięków, melodii piosenek drzwi Gamę, trójdźwięk, dur i mol Łatwiej zagrać kiedy wiem, łatwiej zagrać kiedy wiem, Gdzie znajduje się dźwięk sol Mogę grać melodię tą dźwięki mi posłuszne są Wszystkie nuty zagram sam, bo klucz wiolinowy mam. Myszka jest u nas w szparce, proszę nie mówcie o tym Niani, ani kucharce, bo by wnet przyszły z kotem. A ja ją bardzo lubię i jej tu dobrze z nami, Gdy w kącie kruszki skubie, ruszając wąsikami. Nie chcę, by ją zabito, więc karmię ją kryjomie Przyjdzie do mnie z wizytą, to was z nią zaznajomię. Kikkediboom to taka nasza gra, kikkediboom w to cały dom nasz gra w kikkediboom gra mama, w kikkediboom gra tata, w kikkediboom gra siostra , brat i ja. 1. W tej grze doprawdy piątej klepki brak, bo wszystko w niej na odwrót i na wspak Na rękach noś trzewiczki, na nogach rękawiczki i wszystko rób na odwrót i na Ta gra doprawdy bywa śmieszna tak sąsiadka grozi szczotką-krzyczy zła: „to skandal, co za banda, tej bandzie wlepić mandat. Tych zabaw już po uszy każdy ma.”3. A kiedy cała okolica grzmi poważny bądź i wstrzymaj się od gry ubrany nienagannie, czasami kładź się w wannie na znak, że więcej nie grasz w takie gry. Moja planeta jest całkiem „nie z tej Ziemii „ Moja planeta nie ma ceny Moja planeta jest rano niewyspana Moja planeta jest tam gdzie Ty i mama. Moja planeta nie spadła tu z księżyca Moja planeta to tajemnica Moja planeta raz zimna raz przegrzana Moja planeta jest tam gdzie Ty i mama. - to Ziemia woła ludzi Jutro tlen już trudniej będzie zbudzić - ratujmy siebie sami - do siebie wysyłamy Moja planeta miłości się nie boi Moja planeta broń rozbroi Moja planeta zna dobre obyczaje Moja planeta nam wszystkim dłoń podaje Przyszła niespodziewanie, nie pukała wcale. Zdjęła kapelusz, uśmiechnęła się. Zaraz poznałem całą w kwiatach piękną damę. Wiosno, ach wiosno witam Cię... Śpiewajmy wszyscy dziś wesoło zima skończyła się słoneczko świeci nam nad głową-uśmiecha się, Choć czasem wiosenny deszczyk kapnie ci na nos ty śpiewaj z nami na cały głos. Chwileczkę posiedziała kawy pić nie chciała, mówi, że musi iść obudzić świat. Poszła na łąki i rzecz to jest niesłychana, gdzie stąpnie kwitnie piękny kwiat. Gdzieś daleko stąd złoty zamek złoty tron. Wstążek cichy szum, niewidzialnych gości tłum. Koronkowy bal, już nas woła świateł tysiąc, tysiąc barw Co tam smoki co tam kryształowe łzy Damy sobie radę ja i ty pamiętaj: Gdy mi rękę dasz popłyniemy razem tam gdzie oczy gwiazd Przez bajkowe niebo przez bajkowy las, Gdy mi tylko rękę dasz. Gdzieś daleko stąd złoty zamek złoty tron. Zapukamy tam do bajkowych wielkich bram. Jak tęczowe ćmy zatańczymy póki szklana góra lśni Co tam smoki… Do do doskonale śpiewać chcę, re re refren świetnie znam Mi mi miło słuchać piosnki tej, fa fa fantastycznie zagram wam Sol sol solo śpiewam niczym ptak, la la jak landrynka słodko tak Si si sił nabrałem, kiedy zaśpiewałem do do dobrze znam tekst wprzód i wspak. Do- re -mi –fa- sol la –si- do, do- si –la-sol- fa -mi -re -do C -d –e- f- g -a –h- c , c –h- a- g- f –e- d- c C c celnie trafiam w każdy dźwięk, d d delikatnie tak E e elegancko robię brzdęk, f f flecik prosty pięknie gra. G g gładko zagram utwór wam, a a jak artysta talent mam H h hałasuję, kiedy muzykuję, c c całą gamę dobrze znam Słoneczko długo dzisiaj spało, nie wiedziało, że W nocy się na świecie zrobiło biało, spadł dla dzieci pierwszy śnieg. Białe pola białe góry, śnieżny wstaje dzień I tylko miś zamruczał - obudził się, lecz wkrótce zapadł w długi sen. Już Pani Zima przyszła do nas, przyniosła z sobą biały puch, Zmrożone sople błyszczą w świetle dnia, pobawmy się śnieżynką ty i ja Leśna choinka stoi biała, chłodny szumi wiatr I tylko serca dzieci cicho biją, bo już choinkę ubrać czas. Nowy rok idzie polną drogą mrozem srebrzy trakt. Wyjdziemy mu naprzeciw, zaśpiewamy śnieżną piosenkę ty i ja. Zaraz siądę sobie w kącie zagram dzieciom na trójkącie Trójkąt srebrne oczy ma, srebrnym głosem pięknie gra. Czary mary weź pałeczkę do ręki, czary mary wyczarują się dźwięki. Czary mary i na pewno w tych dźwiękach jest zaklęta, zaklęta piosenka. Tu są dzwonki tu pałeczka, zagram dzieciom na dzwoneczkach. Zagram dzieciom sol-do mi zatańczymy ja i ty.` Hula babula wsiadła na miotłę, tam i z powrotem, tam i z powrotem W podróż ruszyła ze swoim kotem. W górę i w górę i w dół. Spieszy się bardzo hula babula tam i z powrotem… Żeby na obiad zdążyć do króla W górę i w górę i w dół. Księżyc był jasny wieczór pogodny tam i z powrotem… Kot nagle wrzasnął „miał jestem głodny” W górę i w górę i w dół. Wracam do domu gdyż chęć mnie bierze tam i z powrotem… Przekąsić myszką, lub nietoperzem. W górę i w górę i w dół. Hop i po tęczy zjechał na ziemię tam i z powrotem… Teraz już syty na piecu drzemie W górę i w górę i w dół. Wisi sopel pod balkonem, oczy całe ma łezkami wypełnione. Kapią łezki z oczu sopla, biedny sopel o połowę stopniał. Słonce mocno zaświeciło, chudy sopel spod balkonu roztopiło. Zamiast lodu wszędzie woda, Trochę sopla spod balkonu szkoda. Po mieście po mieście o nocnej godzinie Idzie Nocny Marek w nocnej koszulinie W ręku trzyma świeczkę, stąpa na paluszkach Dzieciaki , dzieciaki , uciekać do łóżka. X2 Idzie Nocny Marek przez ciemne ulice Zagląda przez szpary, puka w okiennice Gdy siedzisz sam, wśród czterech ścian i smutek ci doskwiera. Rozmawiasz już od godzin dwóch z ekranem komputera. Posłuchać chciej piosenki tej ,a spełnisz swe marzenia. Zapraszam cię, by przenieść się w świat baśni Andersena. Laj, laj, laj, laj, laj, laj. laj, laj. laj,laj, laj w świat baśni Andersena. Tam z lodu świat północny wiatr wyrzeźbił dla swej pani, A mały Kaj śni, że to raj, i bawi się klockami. Idź Gerdo bo tam znajdziesz go, i spełnisz swe marzenia. Zaproś i nas na jakiś czas W świat baśni Andersena. Laj, laj, laj, laj, laj, laj. laj, laj. laj,laj, laj w świat baśni Andersena. Słowiczy śpiew zapiera dech. Wyciska łzy radości. Słucha go dwór, pochlebców chór, i całe rzesze gości. Ptaszku, czy wiesz, że my cię też słyszymy w swych marzeniach? Więc zaproś nas na jakiś czas w świat baśni Andersena. Laj, laj, laj, laj, laj, laj. laj, laj. laj,laj, laj w świat baśni Andersena. Więc nie siedź sam wśród czterech ścian i nie daj się smutkowi. Komputer weź, wyłącz i cześć rozmowę z nim masz z głowy. Posłuchać chciej piosenki tej, a spełnisz swe marzenia. Zapraszam cię. by przenieść się w świat baśni Andersena Laj, laj, laj, laj, laj, laj. laj, laj. laj,laj, laj w świat baśni Andersena. x2 Gdyby tak wróżką być gdybym czary wszystkie znać. Można wtedy byłoby ludziom dać to czego im brak. Ciągle nam czegoś brak i nie pytaj czemu tak, możesz przecież nawet ty wciąż na lepsze zmieniać świat. Sam potrafisz przecież zmieniać świat Śpiewaj z nami wciąż radośnie tak. Więcej słońca, więcej barw. Więcej kwiatów, więcej radości w nas. Tylko ty siłę masz w twoich dłoniach cały świat. Jeśli chcesz radośnie żyć mocą swoją zmieniaj świat. Uśmiech twój dobry gest może spełnić piękne sny I po chwili cały świat będzie śpiewał tak jak ty. Sam potrafisz przecież zmieniać świat Śpiewaj z nami wciąż radośnie tak. Więcej słońca, więcej barw. Więcej kwiatów, więcej radości w nas. Miał raz tata grata fiata w nim dziurawy bak, Świateł całkiem brak, ach szyby w drobny mak. Tata bawił się w pirata jeździł byle jak, byle jechał stary wrak. 2. Zdarte sprzęgło i opony dobry jeszcze gaz, Więc do dechy gaz ech gazu jeszcze raz. Kierownica ukręcona i hamulców brak, Ale grzeje stary wrak. 3. Tata wrakiem gna zygzakiem, a hamulców brak Kto kieruje tak, ach po co jeździć tak. Na wirażu dodał gazu i do rowu wpadł Drogi tato zły to znak. 4. Przyjechało pogotowie i pożarna straż Cztery wozy aż, ach tato jak się masz. Auto w rowie guz na głowie plastra tylko brak Tata zdrów lecz w proszku wrak. 5. Grata fiata na hol wzięli po co komu wrak Gdy rozbity tak, ach w drzazgi w drobny mak. Na skład złomu zaciągnęli, bo surowców brak Z dobrej stali stary wrak. Mówione : Jeśli chcesz wzbogacić dom grata fiata daj na złom Gdzie przysiadasz, , kiedy wyjdziesz na podwórze? Gdzie pogadać zawsze chciałbyś jak najdłużej? Gdzie najwięcej spotkasz dziewczyn i chłopaków? - No, wiadomo - każdy powie - na trzepaku! Na trzepaku jest wesoło, na trzepaku siada gołąb, czasem wiatr, a czasem deszcz ,wiec wesoło tutaj jest wiec wesoło tutaj jest! Czasem ktoś tu coś wytrzepie - i ma rację. Czasem ktoś uprawia tutaj akrobację, czasem ktoś ci zdradzi swoją tajemnicę, bo na trzepak zawsze przecież można liczyć Wisi sopel pod balkonem, oczy całe ma łezkami wypełnione. Kapią łezki z oczu sopla, biedny sopel o połowę stopniał. Słonce mocno zaświeciło, chudy sopel spod balkonu roztopiło. Zamiast lodu wszędzie woda, Trochę sopla spod balkonu szkoda. Dla ciebie koleżanko kolego ci ludzie, to miejsce, ten czas. Ucz się i pracuj dla dobra wspólnego niech przyszłość dumna będzie z nas. W tej szkole umysł, duszę kształtujesz i co dzień mądrzejszy, piękniejszy. Dostaniesz to czego potrzebujesz tu każdy jest najważniejszy. Człowiek to jest rzecz święta tak uczył nasz patron Żeromski. Te słowa w sercu zachowaj dla brata, dla siostry, dla Polski. Krzywdzić nikogo nie wolno – powtarza dziś szkolny nasz chór. Przesłanie niech każdy pamięta od morza, aż po szczyty gór Klasa 5 Jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy. Co nam obca przemoc wzięła, szablą odbierzemy. Marsz, marsz Dąbrowski, z ziemi włoskiej do Polski. Za twoim przewodem złączym się z narodem. Przejdziem Wisłę, przejdziem Wartę, będziem Polakami. Dał nam przykład Bonaparte, Jak zwyciężać mamy. Jak Czarniecki do Poznania po szwedzkim zaborze, Dla ojczyzny ratowania wrócim się przez morze. Już tam ojciec do swej Basi mówi zapłakany - Słuchaj jeno, pono nasi biją w tarabany. Jak co dzień rano spać się chce, a wstrętny budzik budzi mnie Śniadanie wcinam, mlekiem popijam, może na lekcji zdrzemnę się Nasz szkolny blues, szkolny blues, nasz szkolny blues szkolny luz Bez przerwy kuję cały dzień, a wszyscy mówią „jesteś leń", A ja potrafię uczyć się sam tysiąc jedynek tylko mam. Gdy czas wf-u zbliża się to aż z rozpaczy płakać się chce, By się nie męczyć mówię, że jest mi niedobrze jest mi źle. I choć problemów tysiąc mam, choć czasem wszystko lepiej wiem uczniem być życie całe chcę i w mojej szkole uczyć się. Lekcji skupienie i ciszę przerywa dzwonka dźwięk Z dzwonka na przerwę się cieszą pilny uczeń i leń. Szkolny dzwonek to taki czarodziej, co czary mary robi nam co dzień. X2 Suma, iloraz, iloczyn, dyktando z literą „ż” Mozół lekcyjny zakończy dzwonka na przerwę brzęk. Nie mamy samochodu, lecz przecież są tramwajeWięc jedźmy na majówkę w niedzielę razem z sie wałówkę, herbatę oraz psa, A tutaj się za nami piosenka jeszcze pcha. Na majówkę, na majówkę,razem z mamą, razem z tatą na gdzie łąka, Tam gdzie las, gdzie nie było jeszcze majówkę, na majówkę,razem z mamą, razem z tatą na wędrówkę. Tam, gdzie łąka, Tam gdzie las,gdzie nie było jeszcze nas, na majówkę, na wędrówkę. Majowy motyl tańczy z biedronką piegowatą,słoneczko tańczy z niebema mama tańczy z goni własny ogon, a ogon goni psa,w zielone - roztańczone piosenka z nami gra. A kiedy słońce mrugnie, że bardzo jest już śpiące,mówimy do widzenia motylom i biedronceWsiadamy do tramwaju, wracamy do em dwa,i znowu na niedzielę piosenka czeka ta: W kołysce Ziemii zasypiamy, przy ciepłym boku taty, mamy. Z wieczornej rosy noc się przędzie, czego nie było, jutro będzie. Kołysz nas, Ziemio, kołysz do snu, Otul w obłoki, chmury, mgiełki. Chcemy odpocząć po długim dniu. Rozwieś nad nami gwiazd supełki. Kołysz nas, Ziemio, na dobry sen, zamień gwar świata w szelest .łąki. Niech nas obudzi, gdy wstanie dzień, jasne, pogodne słońce. Zanim pogasną w oknach światła, niech się rozplącze, co się gmatwa. Zanim się noc ze świtem minie, wszystko co było, niech odpłynie. Słońce przygrzewa, wietrzyk powiewa jakiej to pory czas? Pączki w zaroślach mówią, że wiosna idzie od pól przez las. Hej, wiosno, hej! Hej, wiosno, hej! Już... pączki w zaroślach mówią, że wiosna idzie od pól przez las Dziś na boisku krzyki i piski, drużyna w piłką gra. Kto- strzelił gola? Tomek, czy Olaf? Czy ten wiosenny wiatr? Hej, wiosno, hej! Hej, wiosno, hej! Mów... Kto strzelił gola? Tomek, czy Olaf? Czy ten wiosenny wiatr? Kwitną na łące kwiaty pachnące obok zielonych traw, niosą ich pyłek barwne motyle i staw już pełen żab. Hej, wiosno, hej! Hej, wiosno, hej! Spójrz Niosą ich pyłek barwne motyle i staw już pełen żab. Biała dama, sroga zima, białym puchem świat okryła, zamieniła wodę w sople, błyszczą w słońcu srebrne krople. Płatki śniegu tańczą lekko, opadają cicho, miękko, drzewa mają czapy białe i puszyste, śnieżne szale. Biała dama, sroga zima, śniegiem ziemię otuliła. Sroga zima, biała dama, mrozem straszy nas od rana. Sroga zima, biała dama, mrozem straszy nas od rana, ale mróz to nie przeszkoda, by z kuligiem gnać przez pola. Ciepłe buty, czapka, szalik, można się na śniegu bawić. Sanki, łyżwy oraz narty rozgrzewają nie na żarty Już odeszła złota jesień tęczą barw promiennych Liście wiatr z gałęzi zrzucił rozproszył po ziemi Deszcz strugami w szyby dzwoni zimę zapowiada Świat zmęczony już jesienią do snu się układa. Białe chmury wiatr goni po niebie, Pani Zima sypie z góry śniegiem Mróz na szybach kwiaty wymalował, sople lodu ziemi podarował. Białym puchem zasypany zasnął świat zmęczony Ptaki kluczem odleciały w świata cztery strony Noc okrywa ciemnym płaszczem pola wybielone, Księżyc śpiewa kołysanki o pannie śniegowej. O, radości, iskro bogów, kwiecie elizejskich pól święta, na twym świętym progu staje nasz natchniony chór Jasność twoja wszystko zaćmi, złączy, co rozdzielił los, wszyscy ludzie będą braćmi tam, gdzie twój przemówi głos. 2, Patrz, patrz, wielkie słońce światłem biegnie, sypiąc złote skry, jak zwycięzca i bohater biegnij bracie tak i ty. Radość tryska z piersi ziemi, radość pije cały świat, dziś wchodzimy, wstępujemy na radości złoty ślad. Ona w sercu, w zbożu, w śpiewie, ona w splocie ludzkich rąk, z niej najlichrzy robak czerpie, w niej największy nieba krąg. Wstańcie, ludzie, wstańcie wszędzie, ja nowinę niosę wam: na gwiaździstym firmamencie bliska radość błyszczy nam. Znów pusty dom nie wiem gdzie wszyscy są Znów pobiegli do swych ważnych spraw Inny ktoś ma siostrę brata czy psa A ja tylko marzenia mam Gdy ładny sen wcale nie śpieszy się Aby coś ciekawego mi śnić Wtedy z najdalszych stron mrugnie gwiazdka to on Widać tęskni i chce ze mną być E. T.! E. T.! Pamiętaj że ja czekam tu Gdy zjawisz się na statku ze światła i chmur E. T.! E. T.! Wróć! Spójrz na ziemię słoneczną za dnia A ta mała kropeczka to ja To nic że masz trochę mniej ładną twarz Mnie się bardzo podobasz i już A gdybyś też nie miał gdzie podziać się To miejsce koło mnie jest tuż Ty jesteś wiem już nie bajką nie snem Ale jesteś prawdziwy jak ja Obiecuję ci że nikt już nie skrzywdzi cię Tylko przyleć jak szybko się da Dziś nad ranem w radio usłyszałem Jakiś utwór- Mozart, Haendel, Brahms albo Bach i przez niego prawie zwariowałem Bo mnie dopadł i omotał, jak jakiś czart Próbowałem z myśli go wyrzucić i lecz chodził za mną jak cień W szkole, w sklepie, na peronie W windzie, w kuchni, na balkonie Miałem w biednej głowie całą filharmonię Byłem już bez sił więc się poddałem Wygrał ze mną Mozart. Haendel, Brahms albo Bach I w zeszycie nuty zapisałem Zaraz siądę do pianina i będę grał A za lasem wołki moje, za lasem, a mam ci ja fujareczkę za pasem A wyjmę ja fujareczkę zza pasa, (zza pasa) wyjdą, wyjdą wołki moje zza lasa, (zza lasa) A schowam ja fujareczkę kochaną, a staną ci moje wołki, a staną. A zaczekam z fujareczką tą moją,(tą moją), aż się wołki ze strumienia napoją, (napoją). A wyjmę ja fujareczkę - będę grać, a będą się moje wołki do dom brać. Jak ja na mej fujareczce zagraję,(zagraje) usłyszą mnie moje wołki o staje (o staje) O białych świętach wciąż marzę,bo w mej pamięci ciągle mammigocących bombek srebrzyste twarze imagiczne dzwonki śnieżnych białych świętach wciąż marzę, bo w mej pamięci ciągle mam migocących światełek czar oraz stukot rozpędzonych białych świętach wciąż marzę,kiedy świąteczne kartki tobie szczęścia i miłych wrażeń gdyŚwięty Mikołaj zjawi białych świętach wciąż marzę,kiedy świąteczne kartki się spełnią marzenia mei bielutkie będą święta te. Czarne wrony czarno kraczą, w czarnych barwach widzą świat I na próżno im tłumaczą mądrzy ludzie już od lat: . Zamiast krakać, weźcie pędzel, przemalujcie, co się da Czarnych barw nie chcemy więcej, każdy w kolor gra! Czarne przegrywa, kolor wygrywa, w kolory grajmy dziś, W jabłka z jabłonek, w skrzydła biedronek, w każdy zielony liść! I jeszcze w te zboża znad Wisły, i Odry, i w słońce, co mówi nam: „Dzień dobry, dzień dobry, dzień dobry, dzień dobry!" W słońce nad głową, w różę różową, w malwy wysoki kwiat, W srebro wieczorów, w tysiąc kolorów, w jasny, wesoły świat! Czarne barwy mamy z głowy, nie będziemy w czarne grać, Może tylko zostawimy czarnych jagód pełną garść, Siedem kropek na biedronkach i na nosie piegi trzy, A poza tym wykluczamy czarny kolor z gry! Gdybym ja był krokodylem, nie chciałbym mieszkać gdzieś nad Nilem. Wolałbym leżeć na kanapie, patrzeć jak łza za łzą mi kapie. Krokodyl, krokodyl blues. Leży krokodyl na kanapie z nosa mu kapie, z oczu kapie, chustkę do nosa trzyma w łapie, krokodyl blues Leży krokodyl na kanapie na błękitno-czarnej kapie, płacze i płacze, przez nos sapie, krokodyl blues Taki już psi los krokodyla do płaczu dobra każda chwila kiedy nad Nilem się pochyla krokodyl blues W maleńkim domku mieszka Królewna Śmieszka Czy ściemnia się, czy dnieje, królewna wciąż się śmieje. I słychać hi hi cha. I słychać hi hi cha cha cha cha hi hi hi hi hi hi cha I słychać hi hi cha, i słychać hi hi cha, i słychać hi hi cha, i słychać hi hi cha I słychać hi hi hi hi hi hi cha. Ze śmiechu aż się dusi, lecz śmiać się musi I w którejś życia wiośnie, skończy bardzo żałośnie Bo rzecz to całkiem pewna, pęknie ze śmiechu królewna cha cha hi hi hi hi hi hi cha Był sobie Pan Sikorek miał domek istny cud Zabawek cały worek i lody w każdy wtorek Lecz biedny Pan Sikorek miał tylko jeden but Na trąbie grywał starej i z mleczy wianki plótł. I złoty miał zegarek i w wannie rybek parę, Lecz biedny pan Sikorek miał tylko jeden but W lodówce miał pingwina co bardzo lubił lód I krem na podwieczorek i łódkę na motorek Lecz biedny pan Sikorek miał tylko jeden but Aż dobra ciocia Klocia wybrawszy się do wód Kupiła mu w prezencie parasol, swoje zdjęcie I piękny nowy but - swój nowy but! Założył pan Sikorek i nosił go jak cud. I nosił go w niedzielę, lecz zgubił go we wtorek I znowu pan Sikorek ma tylko jeden but. Uciekło sikorce pióreczko , niebieskie z czarniutką kropeczką. Wysoko latało, niziutko spadało, ho-ho-ho, ho-ho-ho, ho-ho-ho, ho-ho-ho! Niebieskie pióreczko! Latała sikorka w kółeczko , ścigała niebieskie pióreczko Porwał ci je dudek, wetknął sobie w czubek Za górką za laskiem, nad rzeczką uciekło dudkowi pióreczko. Na wodę sfrunęło do morza płynęło Płynęło niebieską łódeczką do morza sikorki pióreczko. Złowiły je dzieci koło mostu w sieci, Chociaż każdy z nas jest młody, Lecz go starym wilkiem zwą,Strażnikami polskiej wody, Marynarze polscy są. Morze, nasze morze, będziem ciebie wiernie rozkaz cię utrzymaćAlbo na dnie,na dnie twoim ledz , albo na dnie z honorem ledz z honorem ledz, z honorem ledz. Żadna siła, żadna burza Nie odbierze Gdańska flota, choć nieduża, Wiernie strzeże portów bram. Klasa 6 Jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy. Co nam obca przemoc wzięła, szablą odbierzemy. Marsz, marsz Dąbrowski, z ziemi włoskiej do Polski. Za twoim przewodem złączym się z narodem. Przejdziem Wisłę, przejdziem Wartę, będziem Polakami. Dał nam przykład Bonaparte, Jak zwyciężać mamy. Jak Czarniecki do Poznania po szwedzkim zaborze, Dla ojczyzny ratowania wrócim się przez morze. Już tam ojciec do swej Basi mówi zapłakany - Słuchaj jeno, pono nasi biją w tarabany. Chcesz wiedzieć, skąd ten świat, z jakich gwiazd tu spadł Skąd się wziął księżyc, ja i kwiat? Wciąż pytasz mnie, a ja nie wiem prawie nic może tylko tyle, że tak pięknie żyć. Pięknie żyć - znaczy kochać świat Pięknie żyć, tak jak żyje ptak Pięknie żyć, tańczyć tak. jak wiatr, A Ziemi życzyć naj... jak najdłuższych lat. Chcesz znaleźć skarb i śnić najwspanialsze sny. Gdzie i jak - ty podpowiesz mi. Jawa jak sen, jak baśń, czarodziejska nić. Jeśli mi uwierzysz, że tak pięknie żyć. Chcesz wiedzieć, gdzie twój śmiech, kiedy smutno ci. Gdzie ten klucz do zagadek drzwi? Masz serce tak, jak ja, czujesz jego rytm. Serce podpowiada, że tak pięknie żyć. Jutro popłyniemy daleko, jeszcze dalej niż te obłoki, pokłonimy się nowym brzegom, odkryjemy nowe zatoki; nowe ryby znajdziemy w jeziorach, nowe gwiazdy złowimy na niebie, popłyniemy daleko, daleko, jak najdalej, najdalej przed siebie. Jutro popłyniemy daleko... Starym borom nowe damy imię, nowe ptaki znajdziemy i wody, posłuchamy, jak bije olbrzymie, zielone serce przyrody. Jutro popłyniemy daleko... Blask tego dnia zna ten, kto choć raz świętował i w pamięci schował go - stół zdobi tort, wszyscy kryją coś, co niespodzianką zawsze zwą... W tym dniu masz chęć tak jak król poczuć się, bo wzbudzasz wciąż ciekawość jak nowy gość, co rok takie święto, co roku każda z chwil promienieje światłem, które nawet z dala lśni... Obchodzisz w nim swe urodziny, wtedy kończysz ileś lat, to dzień, na który czekasz niecierpliwie tak, obchodzisz w nim swe urodziny, wtedy tańczy cały świat i świeczki na torcie pochylają się też równo w takt... Nim zdmuchniesz je, wierz, że moc w nich jest, dlatego o życzeniu pomyśl wpierw – weź głębszy wdech, zgasisz jednym tchem i twe marzenie spełni się... Tak blisko już, już tuż, tuż prezent twój, być może ta jedyna rzecz, sekret świec, znów "sto lat" słychać zewsząd, sto słodkich, pięknych chwil przekazują kartki poświęcone tobie dziś... Było szaro buro buro szaro burobyło smutno bardzo smutno i ponuro a tu nagle ale heca ale heca idzie zima worek śniegu ma na plecach Leci śnieg z dziurawego worka leci Leci śnieg na dorosłych i na dzieci leci śnieg a ze śniegiem do tej zimy lecą rymy takie białe jak ten śnieg A co z zimą się rymuje ? Nausznikiciepłe czapki narty łyżwy i szalikisnowboardzista który „rymną” na tym śniegu i wygrzebał białe rymy dla kolegów A jak powie z jedną panią druga pani że te rymy wasze rymy są do bani absolutnie absolutnie się nie trapcie tylko rymy do tej zimy prędko łapcie Znowu minął rok znów za oknem pada śnieg, Blask choinki w domu lśni, bo świąteczne idą dni. Kolędnicy już odwiedzają każdy dom, dzwonią sanie pośród zasp, bo kolędy nadszedł czas. Wigilia, przystrojony biało stół zaprasza siądź z nami wraz gościu nasz. Opłatek weź i z nami dziel, Bo dzisiaj radość gości w nas. Świece płoną już najjaśniejsza świeci z gwiazd Do wieczerzy siądźmy wraz, cicha noc otuli nas. Znowu minął rok, kolędników słychać śpiew Trzej królowie drogą mkną do Betlejem spieszą się. nadszedł koniec już, słońce za górami zachodzi Ucichły śpiewy wierzb i brzóz, kroplami gwiazd już wieczór nadchodzi. To ostatni już dzień wakacyjnych podróży, spakuj plecak i idź niech ci słońce powróży Zabierz uśmiech z traw i lasów ten ostatni raz Wakacyjny czas się skończył przyszedł zwykły czas W schronisku zapomnianym od lat, raz jeszcze usiądźmy wygodnie Wspomnienia zabierze sobie wiatr i do snu ukołysze łagodnie. Przyjacielu jeszcze mamy czas, żar ogniska jeszcze płonie Jeszcze niech nas gości las, ogrzejmy zmarznięte nocą dłonie. Z młodej piersi się wyrwało, w wielkim bólu i rozterce. I za wojskiem poleciało, zakochane czyjeś serce. Żołnierz drogą maszerował. Nad serduszkiem się użalił, więc je do plecaka schował i pomaszerował dalej. Tę piosenkę tę jedyną śpiewam dla ciebie, dziewczyno. Może także jest w rozterce zakochane czyjeś serce może potajemnie kochasz i po nocach tęsknisz, szlochasz. Tę piosenkę, tę jedyną śpiewam dla ciebie, dziewczyno. Poszedł żołnierz na wojenkę poprzez góry, lasy, pola, i ze śmiercią szedł pod rękę, taka jest żołnierska dola. I choć go trapiły wielce kule, gdy szedł do ataku, żołnierz śmiał się, bo w plecaku miał w zapasie drugie serce. Wczoraj widziałem babie lato, wiatr je przyganiał w moją stronę, bielutką, cienką nić skrzydlatą, brałem ją w dłonie. Jesień już, już jesień blisko, jesień już, już jesień blisko W popiele piekły się ziemniaki, dymy szły boso przez Ścierniska, i nagle się poczułem ptakiem, już jesień bliska. Wczoraj widziałem babie lato, Było jak mały jasny płomień I przypomniało wszystkim ptakom, Że pora w drogę Zimno tak, że aż strach, jakże rozgrzać się, korowody chłodnych myśli oziębiają mnie Nie pomaga łyk herbaty, ani ciepły szal, urojone z sopli kraty jak roztopić mam. Piosenka na rozgrzanie, na rozgrzanie serc. Rozgrzewa mnie takie granie jak w domu ciepły piec. W przytulnym cieple nutek, w przytulnym cieple pauz, z zimnego jak lód serca wypłynie czasem łza. Jak dziewczynka z zapałkami chcę szczęścia miłości, nie rozgrzeję się słowami tymi co ze złości. Nie rozbawią mnie pajace co na sznurkach skaczą, mimo że jest nam tak zimno dobrze dziś pajacom. Dla wszystkich dzieci z całego świata zbudujmy gmach. Taki co będzie w powietrzu latał, miał szklany dach. Hej chodźcie wszyscy z nami pod rękę z marzeniami Precz smutki i zmartwienia bo świat się lubi zmieniać. Hej chodźcie już jest czas przyjaźni stawiać gmach Już czas. Z kranów polecą mydlane bańki w kolorach stu. Niech śpiew dociera do innych planet i wraca znów. Zamieszka radość obok fantazji może drzwi w drzwi. Niech z wszystkich okien płyną uśmiechy niech śnią się sny. Kiedy nadejdzie czas wabi nas ognia blask Na polanie gdzie króluje zły. Gwiezdny pył w ogniu tym łzy wyciśnie nam dym Tańczą iskry z gwiazdami, a my… Śpiewajmy wszyscy w ten radosny czas, śpiewajmy razem ilu jest tu nas Choć lata młode szybko płyną wiemy, że nie starzejemy się. W lesie gdzie licho śpi ma przygoda swe drzwi, Chodźmy tam, gdzie na ścianie lasu lśnią: Oczy sów, wilcze kły, rykiem powietrze drży, tylko gwiazdy przyjazne dziś są. Dorzuć do ognia drew w górę niech płynie śpiew Wiatr poniesie go w wilgotny świat. Każdy z nas o tym wie znowu spotkamy się, A połączy nas bieszczadzki trakt Kiedy pada za oknami srebrny deszcz Siedzę w domu całkiem sama i ty o tym dobrze wiesz Mówisz do mnie przez słuchawkę pełną łez Kiedy wreszcie, kiedy wreszcie skończy się ten deszcz. Wiej wietrzyku wiej, dobrze słychać cię Jak przynosisz nam srebrne krople te. Kiedy słonko nam rozjaśni taki dzień To wyjdziemy z domu sami zaśpiewamy słonku tak Wiej wietrzyku, świeć słoneczko śpiewaj nam A my tańczmy, a my tańczmy w ten tęczowy dzień. Już za parę dni, za dni parę weźmiesz plecak swój i gitarę, Pożegnania kilka słów, Pitagoras, bądźcie zdrów, Do widzenia wam canto cantare! Lato, lato, lato czeka, razem z latem czeka rzeka, Razem z rzeką czeka las, a tam ciągle nie ma nas. Lato, lato nie płacz czasem, czekaj z rzeką, czekaj z lasem, W lesie schowaj dla nas chłodny cień, przyjedziemy lada dzień. Już za parę dni, za dni parę... Lato, lato mieszka w drzewach, lato, lato w ptakach śpiewa, Słońcu każe odkryć twarz, lato, lato, jak się masz? Lato, lato, dam ci różę, lato, lato, zostań dłużej, Zamiast się po krajach włóczyć stu, lato, lato, zostań tu! Jak kolorowych uśmiechów blask, wciąż powraca mi na myśl tak Tak gorące i pełne marzeń lato w szumie fal. Promień słońca i wody szum, zieleń lasów, do rzeki skok, Przemoknięte buty tak i przed burzą w nocy strach. Tak chciałbym, by wróciło znów choć na krótki czas By ciepłem swoim osłoniło nas. Lato, lato , kolorowe lato, lato , lato co ty na to, lato przyjdź uśmiechnij się Jak co dzień rano spać się chce, a wstrętny budzik budzi cię. Jak torpeda się ubierasz i pędzisz do szkoły znów. Minęła lekcja może już dwie znowu jedynka chcesz, czy nie. Zamykasz oczy i śpiąc na lekcji lato widzisz w snach – ach Tak chciałbym, by wróciło znów choć na krótki czas By ciepłem swoim osłoniło nas. Lato, lato , kolorowe lato, lato , lato co ty na to, lato przyjdź uśmiechnij się Nie strącaj jeszcze z drzewa liści W tych liściach najładniejsze dłonie. Popielą oczy przetykane, jakby w gałęziach rozproszone Daj korze mruczeć na brązowo I niech dziuplami sennie ziewa Może jej jesień przed północą Przyniesie do snu trochę nieba. Nie strącaj jeszcze z drzewa liści W tych liściach oczy masz wrześniowe. A ja marzenia jesienno- głupie I rudą w słońcu głupią głowę. Cały tydzień, to wiedzy pełna głowa, już od ósmej wytężam siły swe, liczby, zdania, trójkąty, mądre słowa, różnych zadań do piątku uczę się. Ale kiedy sobota się zbliża, wciąż mi na myśl przychodzi pomysł ten, aby plecak spakować, na wędrówkę maszerować i z przyrodą raz jeszcze spotkać się. W poniedziałek jak zwykle po niedzieli, wielka praca, oj, ciężki ucznia los, tak się uczę, że w kinie nie widzieli w piątek nawet mi już wysiada głos. Choć pomylisz czasem wzór, choć napiszesz kilka bzdurZa to notę niską masz, nie łam się i rozchmurz twarz. Nie łam się, przyjdą dnie, gdy nie będzie już tak źle Chociaż gola puścisz znów, wysłuchując przykrych słów. Choć pod ziemię chcesz się skryć, nie łam się, to nie da nic, Nie łam się, przyjdą dnie, gdy nie będzie już tak źle A gdy w domu ojciec zły i uwagi robi ci,Gdy brat idzie za nim w ślad, nie łam się, wysłuchaj łam się, przyjdą dnie, gdy nie będzie już tak źle Gdy zajęcia masz z wf, o pierwszeństwo walcz jak lew I o wygląd zadbaj swój, nie łam się, lecz prosto stój. Nie łam się, przyjdą dnie, gdy nie będzie już tak źle Powiało wiatrem od Łysicy, polało deszczem z drugiej strony i chociaż tak ponuro na ulicy, nie powiesz chyba żeś zmęczony. Na górskich szlakach bez kompasu, gdzie nogi same nas poniosą znów się spotkamy i wystarczy czasu na pogaduszki późną nocą. Przy ognisku długo baj, baj, baj, jeszcze do północy mamy sporo czasu, przy ognisku przecież naj, naj, naj, najcudowniej bije serce lasu. Nie warto kilometrów liczyć, bo czasem można iść na skróty, a gdy potrzeba, to ci ktoś pożyczy od twoich mniej dziurawe buty. Na górskich szlakach bez kompasu, gdzie nogi same nas poniosą znów się spotkamy i wystarczy czasu na pogaduszki późną nocą. Klasa 7 Jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy. Co nam obca przemoc wzięła, szablą odbierzemy. Marsz, marsz Dąbrowski, z ziemi włoskiej do Polski. Za twoim przewodem złączym się z narodem. Przejdziem Wisłę, przejdziem Wartę, będziem Polakami. Dał nam przykład Bonaparte, Jak zwyciężać mamy. Jak Czarniecki do Poznania po szwedzkim zaborze, Dla ojczyzny ratowania wrócim się przez morze. Już tam ojciec do swej Basi mówi zapłakany - Słuchaj jeno, pono nasi biją w tarabany. Lato z ptakami odchodzi Wiatr skręca liście w warkocze. Dywanem pokrywa szlaki Szkarłaty wiesza na zboczach Przyobleka myśli w kolory, W liści złoto, buków purpurę... Palę w ogniu letnie wspomnienia Idę wymachując kosturem. Idę w góry cieszyć się życiem Oddać dłoniom halnego włosy, W szelest liści wsłuchać się pragnę, W odlatujących ptaków głosy. Słony smak czuję w ustach, Dzień spracowany ucieka, Anioł zapala gwiazdy, Oświetla drogę człowieka. Już niedługo rozpalę ogień, Na rozległej, górskiej polanie. Już niedługo szałas przytulny, Wśród dostojnych buków powstanie. Mówią o mnie w mieście “co z niego za typ, wciąż chodzi pijany, pewno nie wie co to wstyd, Brudny niedomytek w stajni ciągle śpi, czego szukasz w naszym mieście, idź do diabła” mówią ludzie, ludzie pełni cnót, ludzie pełni cnót. Chciałem kiedyś zmądrzeć i po ich stronie być. Spać w czystej pościeli i świeże mleko pić. Ja naprawdę chciałem zmądrzeć i po ich stronie być, pomyślałem więc o żonie, aby stać się jednym z ludzi, stać się jednym z nich, stać się jednym z nich. Miałem na oku hacjendę wspaniałą mówię wam, lecz nie chciała w niej zamieszkać żadna z pięknych dam. Wszystkie śmiały się wołając, wołając za mną wciąż: “ Bardzo ładny frak masz Billy, ale kiepski byłby z ciebie, kiepski byłby mąż, kiepski byłby mąż.” Whisky moja żono, jednak tyś najlepszą z dam. Już mnie nie opuścisz, nie nie będę sam. Mówią whisky to nie wszystko, można bez niej żyć, lecz nie wiedzą o tym ludzie, że najgorzej w życiu to, to samotnym być, to samotnym być. Skąd przychodził, kto go znał Kto mu rękę podał kiedy Nad rowem siadał, wyjmował chleb Serem przekładał i dzielił się z psem Tyle wszystkiego, co z sobą miał Majster Bieda Czapkę z głowy ściągał, gdy Wiatr gałęzie chylił drzewom Śmiał się do słońca i śpiewał do gwiazd Drogę bez końca co przed nim szła Znał jak pięć palców, jak szeląg zły Majster Bieda Nikt nie pytał skąd się wziął Gdy do ognia się przysiadał Wtulał się w krąg ciepła jak w kożuch Znużony drogą wędrowiec boży Zasypiał długo gapiąc się w noc Majster Bieda Aż nastąpił taki rok Smutny rok, tak widać trzeba Nie przyszedł Bieda zieloną wiosną Miejsce, gdzie siadał, zielskiem zarosło I choć niejeden wytężał wzrok Choć lato pustym gościńcem przeszło Z rudymi liśćmi jesieni schedą Wiatrem niesiony popłynął w przeszłość /x3 Majster Bieda Gdyby tak ktoś przyszedł i powiedział: - Stary, czy masz czas? Potrzebuję do załogi jakąś nową twarz. Amazonka, Wielka Rafa, oceany trzy. Rejs na całość, rok, dwa lata - to powiedziałbym: Gdzie ta keja, a przy niej ten jacht? Gdzie ta koja wymarzona w snach? Gdzie te wszystkie sznurki od tych szmat? Gdzie ta brama na szeroki świat? Gdzie ta keja, a przy niej ten jacht? Gdzie ta koja wymarzona w snach? W każdej chwili płynę w taki rejs! Tylko gdzie to jest? gdzie to jest? Gdzieś na dnie wielkiej szafy leży ostry nóż. Stare jeansy wystrzępione impregnuje kurz, W kompasie igła zardzewiała, lecz kierunek znam. Biorę wór na plecy i przed siebie gnam. Przeszły lata zapyziałe, rzęsą porósł staw A na przystani czółno stało - kolorowy paw. Zaokrągliły się marzenia, wyjałowiał step. Lecz ciągle marzy o załodze ten samotny łeb. w dolinach wstaje mgłą wilgotny dzień, Szczyty ogniem płoną, stoki kryje cień, Mokre rosą trawy wypatrują dnia, Ciepła, które pierwszy słońca promień da. Ref. Cicho potok gada, gwarzy pośród skał O tym deszczu, co z chmury trochę wody dał, Świerki zapatrzone w horyzontu kres Głowy pragną wysoko jak najwyżej wznieść Tęczą kwiatów barwny połoniny łan, Słońcem wypełniony jagodowy dzban, Pachnie świeżym sianem pokos pysznych traw, Owiec dzwoneczkami cisza niebu gra. Serenadą świerszczy, kaskadami gwiazd Noc w zadumie kroczy mroku ścieląc płaszcz, Wielkim Wozem księżyc rusza na swój szlak, Pozłocistym sierpem gasi lampy dnia. Tak niedługo miało przyjść, potem długo miało być, wymarzone, wyczekane, wyśpiewane. Kiedy nadszedł wreszcie ten, wytęskniony pierwszy dzień nie wiedziałem jeszcze jaki będzie dalej. Siedem minut spóźnił się pociąg, który przywiózł mnie, a gdy namiot wreszcie stanął nad jeziorem, zrozumiałem wtedy, że coś mnie gryzie, coś mnie je, nie zważając na pogodę i na wolę. To było lato, z komarami, lato swędzące bez przerwy, lato z owadami, lato, komary i nerwy. Miał być spokój miał być czas, śpimy razem pierwszy raz na wakacjach pod namiotem, całkiem sami. Ważne przejścia miały być nasze noce, nasze dni, zagubione gdzieś pomiędzy jeziorami, a tu witamina B”Owadosol” itd., a gdy walka wkrótce stała się koszmarem, gdy zwijałem namiot swój, obok mnie komarów rój, pobzykiwał turystyczne pieśni stare. On natchniony i młody był ich nie policzyłby nikt, on dodawał im pieśnią sił, śpiewał, że blisko już świt. Świec tysiące palili mu. Znad głów unosił się dym, Śpiewał, że czas by runął mur Oni śpiewali wraz z nim. Wyrwij murom zęby krat, zerwij kajdany połam bat A mury runą, runą, runą i pogrzebią stary świat. Wkrótce na pamięć znali pieśń i sama melodia bez słów Niosła ze sobą starą treść. Dreszcze na wskroś serc i głów Śpiewali wiec, klaskali w rytm. Jak wystrzał poklask ich brzmiał l ciążył łańcuch i zwlekał świt, On wciąż śpiewał i grał. Aż zobaczyli ilu ich poczuli siłę i czas i z pieśnią, że już blisko ulicami miast. Zwalali pomniki i rwali bruk, kto z nami, kto przeciw nam Kto sam to nasz największy wróg A śpiewak także był sam.. Patrzył na równy tłumów marsz, milczał wsłuchany w kroków huk A mury rosły, rosły, rosły łańcuch kołysał się u nóg. Z wielu pieców się jadło chleb, bo od lat przyglądam się światu. Nieraz rano zabolał łeb i mówili zmiana klimatu Czasem trafił się wielki raut, albo feta proletariatu, czasem w podróż najlepszym z aut, częściej szare drogi powiatu Ale to już było i nie wróci więcej i choć tyle się zdarzyło to do przodu wciąż wyrywa głupie serce. Ale to już było znikło gdzieś za nami, choć w papierach lat przybyło to naprawdę wciąż jesteśmy tacy sami. Na regale kolekcja płyt i wywiadów pełne gazety za oknami kolejny świt i w sypialni dzieci oddechy. One lecą drogą do gwiazd przez niebieski ocean nieba, ale przecież za jakiś czas będą mogły sobie zaśpiewać Tajemny akord kiedyś brzmiał Pan cieszył się gdy Dawid grał Ale muzyki dziś tak nikt nie czuje... Kwarta i kwinta- tak to szło raz wyżej w dur raz niżej w moll Nieszczęsny król ułożył- alleluja... Alleluja, alleluja... alleluja, alleluja... Na wiarę nic nie chciałeś brać Lecz sprawił to księżyca blask Że piękność jej na zawsze cię podbiła... Kuchenne krzesło tronem twym ostrzygła cię już nie masz sił I z gardła ci wydarła- Alleluja... Dlaczego mi zarzucasz wciąż , że nadaremno wzywam go Ja przecież nawet nie znam go z imienia... Jest w każdym słowie światła błysk nieważne czy usłyszysz dziś Najświętsze czy nieczyste- alleluja Tak się starałem ale cóż dotykam tylko zamiast czuć Lecz mówię prawdę nie chce was oszukać... I chociaż wszystko poszło źle przed Panem Pieśni stawię się Na ustach mając tylko- alleluja Długośmy na ten dzień czekali Z nadzieją niecierpliwą w duszyKiedy bez słów towarzysz Stalin Na mapie fajką strzałki ruszyKrzyk jeden pomknął wzdłuż granicy I zanim zmilkł zagrzmiały działaTo w bój z szybkością nawałnicy Armia Czerwona wyruszałaA cóż to za historia nowa? Zdumiona spyta EuropaJak to? - To chłopcy Mołotowa I sojusznicy RibentroppaZwycięstw się szlak ich serią znaczył Sztandar wolności okrył chwałąGłowami polskich posiadaczy Brukują Ukrainę całąPada Podole, w hołdach Wołyń Lud pieśnią wita ustrój nowyPłoną majątki i kościoły I Chrystus z kulą w tyle głowyNad polem bitwy dłonie wzniosą We wspólną pięść, co dech zapieraNieprzeliczone dzieci Soso Niezwyciężony miot HitleraJuż starty z map wersalski bękart Już wolny Żyd i BiałorusinJuż nigdy więcej polska ręka Ich do niczego nie przymusiNową im wolność głosi "Prawda„ Świat cały wieść obiega w lotŻe jeden odtąd łączy sztandar Gwiazdę, sierp, Hackenkreuz i młotTych dni historia nie zapomni Gdy stary ląd w zdumieniu zastygłI święcić będą wam potomni Po pierwszym września - siedemnasty Idzie diabeł ścieżką krzywą pełen myśli złychNie pożyczył mu na piwo, nie pożyczył pali go od rana, wiatr gorący dmucha,Diabeł się z pragnienia słania w ten piekielny upał... Idzie anioł wśród zieleni, dobrze mu się drobnych ma w kieszeni i przyjaciół wszędzie...Nagle przystanęli obaj na drodze pod że im browar wyszedł naprzeciwko... Piwa nalejcie piwa dobrego piwa ze starej beczki od barmana Kiwa się głowa kiwa od tego piwa ze starej beczkiNie ma szczęścia na tym świecie, ni sprawiedliwości:Anioł pije piwko trzecie, diabeł mu zazdrości...Postaw kufel, rzecze diabeł, Bóg ci wynagrodzi,My artyści w taki upał żyć musimy w zgodzie... Na to anioł zatrzepotał skrzydeł pióropuszemI powiada: Dam ci dychę w zamian za twą duszę...Musiał diabeł aniołowi swoją duszę sprzedaćI stworzyli sobie piekło z odrobiną nieba.. Tam dokąd chciałem już nie dojdę Szkoda zdzierać nógJuż wędrówki naszej wspólnej Nadchodzi kresWy pójdziecie inną drogą Zostawcie mnieOdejdziecie sam zostanę Na rozstaju dróg Hej przyjaciele zostańcie ze mnąPrzecież wszystko to co miałem Oddałem wamHej przyjaciele choć chwilę jednąZnów w życiu mi nie wyszło Znowu będę sam Znów spóźniłem się na pociąg I odjechał jużTylko jego mglisty koniec Zamajaczył miStoję smutny na peronie Z tą walizką jednąTak jak człowiek który zgubił Do domu swego klucz. Tam dokąd chciałem już nie dojdę Szkoda zdzierać nóg Już wędrówki naszej wspólnej Nadchodzi kres Wy pójdziecie inną drogą,Zostawicie mnie, Zamazanych drogowskazów Nie odczytam już. A jeśli dom będę miał, to będzie bukowy koniecznie, Pachnący i słoneczny wieczorem usiądę wiatr gra, A zegar na ścianie gwarzy dobrze się idzie panie zegarze, Tik tak, tik tak, tik tak. Świeca skwierczy i mruga przewrotnie, Więc puszczam oko do niej, dobry humor dziś pani ma dobry humor dziś pani ma Szukam, szukania mi trzeba domu gitarą i piórem, A góry nade mną jak niebo, a niebo nade mną jak góry. Gdy głosy usłyszę u drzwi czyjekolwiek, wejdźcie, poproszęJestem zbieraczem głosów, a dom mój bardzo lubi, gdyŚmiech ściany mu rozjaśnia i gędźby lubi, i pieśni,Wpadnijcie na parę chwil kiedy los was zawiedzie w te strony,Bo dom mój otworem stoi dla takich jak wy, dla takich jak wy Zaproszę dzień i noc, zaproszę cztery wszystkich drzwi otwarte, ktoś poda pierwszy ton,Zagramy na góry koncert. buków porą pachnącąNasiąkną ściany grą, a zmęczonym wędrownikomOdpocząć pozwolą muzyką, bo taki będzie mój dom, bo taki będzie mój dom, bo taki będzie mój dom Wyczaruję ci bajkę z trawy, nieba, ruczaju, zaprowadzę cię w ciszę przycupniętą na skraju. Wyczaruję ci bajkę z samej ciszy utkaną, złotogłowiem dobroci przystrojoną, bo dziś: Na skraju bajki, na skraju snu przysiadła cisza i drzemie tu; uciekły w ciszę niebo i las zapadły w ciszę przestrzeń i czas. Otoczył spokój bajkę i sen, malując wokół obrazek ten. Na skraju bajki, na skraju snu, przysiadła cisza i drzemie tu. Wyczaruję ci bajkę, która będzie marzeniem ukojenia, spokoju wyciszonym spełnieniem, wyczaruję ci bajkę z trawy, nieba, ruczaju; zaprowadzę cię w ciszę przycupniętą gdzieś tu. Zrozum to, co powiem Spróbuj to zrozumieć dobrzeJak życzenia najlepsze te urodzinowe albo noworoczne jeszcze lepsze możeO północy, gdy składane Drżącym głosem, niekłamaneZ nim będziesz szczęśliwszaDużo szczęśliwsza będziesz z nimJa cóż - włóczęga, niespokojny duch Ze mną można tylko Pójść na wrzosowisko I zapomnieć wszystkoJaka epoka, jaki wiek Jaki rok, jaki miesiąc, jaki dzień I jaka godzina Kończy się A jaka zaczynaNie myśl, że nie kocham Lub, że tylko trochęJak cię kocham, nie powiem, no bo nie wypowiemTak ogromnie bardzo jeszcze więcej możeI dlatego właśnie żegnaj Zrozum dobrze żegnaj Ze mną można tylko W dali znikać cicho raz przy pełnym takielunku biorę ster i trzymam kurs na wiatr I jest, jak przy pierwszym pocałunku – w ustach sól, gorącej wody smak. O ho, ho, przechyły i przechyły, o ho, ho, za falą fala mknie, O ho, ho, trzymajcie się dziewczyny, ale wiatr, ósemka chyba dmie! Zwrot przez szlag - zaraz zrobię! Słyszę, jak kapitan cicho klnie, Gubię wiatr i zamiast w niego dziobem, to on mnie - od tyłu; kumple w śmiech. ty tam, za burtę wychylony – tu naprawię nie ma co się śmiać. Cicho siedź i lepiej proś Neptuna, żeby coś nie spadło ci na kark. mgły, w tęczowym kropel pyle tańczy jacht, po deskach spływa dzień. Jutro znów wypłynę, bo odkryłem morze, noc, Żeglarską starą pieśń. Gdy wypływał z portu stary bryg, jego losów nie znał wtedy nikt Nikt nie wiedział o tym, że statkiem widmem stanie się stary bryg Hej ho na „umrzyka skrzyni” i butelka rumu. Hej ho resztę czart uczyni i butelka rumu. Co z załogą zrobił stary bryg, tego też nie zgadnie chyba nikt. Czy zostawił w porcie ją, czy na morza dnie? Nikt nie wie gdzie. Przepowiednia zła jest, że ho ho, kto go spotka marny jego los. Ale my nie martwmy się, hej nie martwmy się rum jeszcze jest. Długośmy na ten dzień czekali Z nadzieją niecierpliwą w duszyKiedy bez słów towarzysz Stalin Na mapie fajką strzałki ruszyKrzyk jeden pomknął wzdłuż granicy I zanim zmilkł zagrzmiały działaTo w bój z szybkością nawałnicy Armia Czerwona wyruszałaA cóż to za historia nowa? Zdumiona spyta EuropaJak to? - To chłopcy Mołotowa I sojusznicy RibentroppaZwycięstw się szlak ich serią znaczył Sztandar wolności okrył chwałąGłowami polskich posiadaczy Brukują Ukrainę całąPada Podole, w hołdach Wołyń Lud pieśnią wita ustrój nowyPłoną majątki i kościoły I Chrystus z kulą w tyle głowyNad polem bitwy dłonie wzniosą We wspólną pięść, co dech zapieraNieprzeliczone dzieci Soso Niezwyciężony miot HitleraJuż starty z map wersalski bękart Już wolny Żyd i BiałorusinJuż nigdy więcej polska ręka Ich do niczego nie przymusiNową im wolność głosi "Prawda„ Świat cały wieść obiega w lotŻe jeden odtąd łączy sztandar Gwiazdę, sierp, Hackenkreuz i młotTych dni historia nie zapomni Gdy stary ląd w zdumieniu zastygłI święcić będą wam potomni Po pierwszym września - siedemnasty- ሁоትуհыծ ο к
- А ոр
- Էλθвашутед убዐсըпա
- Իቀυктофеሶሟ ծεнаፎа уξ իጴуւысէպ
- Иኚጼдруነ քи